poniedziałek, 23 września 2013

Ciężkie czasy angielskiego pomocnika

Jego pierwszy, niezwykle udany sezon rozbudził nadzieje kibiców Czerwonych Diabłów. Wielu zaczęło widzieć w nim zawodnika, który zmieni oblicze środkowej strefy. A jak jest dzisiaj? 


Niesamowicie irytuje mnie ciągłe krytykowanie Cleverley'a. Chłopak nie zasłużył sobie na takie traktowanie przez kibiców. W wielu przypadkach krytyka jest oderwana od rzeczywistości. Tom w swym pierwszym sezonie rozbudził nadzieję kibiców i teraz z tego powodu cierpi. Jego gra nie zasługuje na tak wiele słów krytyki, jednak większość kibiców po niezwykle udanym starcie, zaczęła widzieć w nim nowego Scholes'a i dziś, gdy Anglik nie gra już na tak wysokim poziomie, przy każdej możliwej okazji owi kibice wylewają swoje żale.

A tymczasem Cleverley to bardzo solidny zawodnik, na którego można liczyć. Trafił mu się w zeszłym roku gorszy okres, ale to normalne w karierze zawodnika. Wielu tak miało i wielu zdołało się podnieść, by następnie wskoczyć półkę wyżej. Na chwile obecną Tom prezentuje przyzwoity poziom.

Cleverley nie jest jak Scholes, nie widzimy w jego wykonaniu długich, wspaniałych crossów. Anglik swoją grę opiera na szybkich, krótkich piłkach i ciągłym ruchu. Podczas gdy United gra statycznie Tom nie ma jak rozwinąć skrzydeł. Jestem pewien, że gdyby na skrzydle biegali Nani i Zaha, a po środku Kagawa, Cleverley wyglądałby lepiej. Dlaczego? Bo to są zawodnicy, z którymi Anglik będzie mógł grać to co najbardziej lubi - szybkie, krótkie podania. Nie twierdzę, że w takiej sytuacji Cleverley byłby uznawany z jednego z najlepszych na swojej pozycji, sądzę jedynie, że United miałoby z niego zdecydowanie więcej pożytku.

Smutne jest to, że niektórzy tak źle traktują wychowanka swojego ukochanego klubu. Ciężko nie odnieść wrażenia, że Tom stał się przysłowiowym kozłem ofiarnym. Zamiłowanie fanów United do krytykowania środka pola i wygórowane oczekiwania kibiców zaprowadziły nas do obecnej sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz