sobota, 28 września 2013

Kolejna porażka Manchesteru United!

Miały być pewne trzy punkty, a tymczasem? Brak słów... Czerwone Diabły po raz kolejny w tym sezonie grają bardzo słabo i zasłużenie schodzą z boiska na tarczy. Przed spotkaniem, David Moyes zdecydowanym tonem zapowiadał marsz w górę tabeli. I co? Zamiast marszu w górę, mamy lot w dół. 


Mając na uwadze środowe spotkanie w Lidze Mistrzów Moyes postanowił po raz kolejny zastosować rotację, której tak bardzo wystrzegał się na samym początku. Ciężko nie odnieść wrażenia, że szkocki manager przesadził dziś z liczbą zmian, a nawet zlekceważył przeciwnika. O ile zasadnym było pozostawienie Robina van Persie na ławce rezerwowych, o tyle obecność Buttnera w pierwszym składzie była ogromnym zaskoczeniem. Holender w meczu z Liverpoolem nie wypadł najlepiej. Popełniał proste błędy w obronie, często nie trzymał pozycji, mimo to Moyes ponownie na niego postawił. Obecność Phila Jonesa na prawej stronie defensywy również była niemiłym zaskoczeniem. Wprawdzie Anglik w poprzednich spotkaniach spisywał się bez zarzutów, jednak wystawienie stopera na pozycji prawego obrońcy w meczu, w którym jest się zdecydowanym faworytem, jest decyzją bardzo zachowawczą.

Manchester United gra wolno, czasem wręcz na stojąco. Brakuje składnych, a przede wszystkim szybkich akcji, brak jest jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Czerwone Diabły nie kreują sytuacji, a do tego fatalnie bronią, co w głównej mierze jest zasługą będącego w fatalnej dyspozycji w tym sezonie Rio Ferdinanda. Anglik od początku sezonu w każdym kolejnym spotkaniu popełnia proste, czasem wręcz dziecinne błędy, w wyniku których United traci bramki. Mimo to David Moyes uparcia stawia na doświadczonego stopera. Pozostaje postawić pytanie, ile jeszcze Ferdinand musi sprezentować bramek rywalom, by szkocki manager zdecydował się posadzić go na ławkę rezerwowych bądź wysłać na trybuny?

David De Gea, Nani i Michael Carrick - to zawodnicy, do których trudno mieć pretensje po spotkaniu. Hiszpański bramkarz kilkukrotnie uratował swój zespół przed utratą bramki. Na najwyższe słowa uznania zasługuje interwencja po strzale Morgana Amalfitano z rzutu wolnego. Nani z kolei po raz kolejny pokazał że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie, udowadniając że David Moyes popełnił błąd nie korzystając z jego usług w pierwszych spotkaniach. Michael Carrick potwierdził zaś, że w dalszym ciągu jest kluczowym zawodnikiem swojego zespołu.

W czerwonej części Manchesteru nie dzieje się obecnie najlepiej. Czerwone Diabły grają zdecydowanie poniżej swoich możliwości i póki co nic nie wskazuje na to, by sytuacja w najbliższym czasie miała ulec zmianie. Jeśli David Moyes nie chce już w pierwszej połowie sezonu utracić szans na tytuł mistrza Anglii, to musi wstrząsnąć zespołem, a także wyciągnąć wnioski z dotychczasowych spotkań. Najwyższy czas by podjąć kilka personalnych decyzji. Ashley Young, Anderson czy Rio Ferdinand to zawodnicy, którzy na chwile obecną są dalecy od optymalnej formy i nie powinni występować w pierwszym składzie obecnego mistrza Anglii.


Pomeczowe statystyki
Manchester United 1-2 West Bromwich Albion
14 Strzały 12
6 Strzały celne 4
59% Posiadanie piłki 41%




Pomeczowe ciekawostki
Kontakty z piłką – Michael Carrick (117)
Podania – Michael Carrick (101)
Dokładność – Jonny Evans (95%)
Faule – Phil Jones, Alexander Büttner (3)
Strzały – Nani, Wayne Rooney (3)
Kluczowe podania – Nani (4)

środa, 25 września 2013

Manchester United awansował do kolejnej rundy Capital One Cup!

Javier Hernandez wyrzuca Liverpool z Capital One Cup! Manchester United zrewanżował się The Reds za porażkę w lidze, a David Moyes z pewnością odetchnął z ulgą. Zespół po fatalnej postawie w derbach Manchesteru potrzebował zwycięstwa, sam Moyes z pewnością też. Szkocki manager zaszokował dzisiaj dużą ilością zmian, która summa summarum wyszła wszystkim na dobre.

Pierwsze o czym należy wspomnieć to styl gry United, który był o niebo lepszy niż w spotkaniu z City. Kibice mogli oglądać szybkie, składne akcje, a także kilka ciekawych zagrań kreatywnych zawodników, dzięki czemu mecz był przyjemny dla oka. Kilku spośród zawodników, którzy wybiegli dziś na boisko, wysłało trenerowi jasny sygnał, iż chcą grać w pierwszym składzie. Wśród nich z pewnością był Hernandez, Nani i Evans, a także Kagawa, który z każdą minutą wyglądał lepiej.

Za nim przejdę do ocen poszczególnych piłkarzy, to jeszcze słów kilka o całym zespole. Moyes decydując się na grę parą Giggs – Jones w środku pola, poszedł na duże ryzyko. Zarówno Ryan jak i Phil to zawodnicy, którzy często nie trzymają się pozycji, przez co w środku pola tworzy się ogromna dziura. Nie inaczej było dzisiaj. Goście z Liverpoolu mieli zdecydowanie zbyt dużo miejsca w środku pola, co skrzętnie wykorzystywali. Stoperzy United mieli dzisiaj mnóstwo pracy, na szczęście z większości sytuacji wychodzili obronną ręką. 

David Moyes poszedł w ślady swojego poprzednika i nie bał się wymienić ponad połowy składu, za co należy pochwalić nowego trenera Manchesteru United. Szkot wymienił aż ośmiu zawodników, a mimo to ograł Liverpool, który wyszedł w najsilniejszym zestawieniu!

Średnie pozycje zawodników United w meczu z Liverpoolem
Na indywidualną pochwałę bez dwóch zdań zasługuje Phil Jones. Anglik, mimo iż czasem nie trzymał pozycji, choć największe pretensje o dziurę w środku pola należy kierować do Giggsa, spisał się naprawdę bardzo dobrze. Jones był niczym taran w środku pola, który raz po raz rozrywał ataki The Reds. Phil raz jeszcze udowodnił, że z powodzeniem może grać nie tylko jako stoper, ale także jako i środkowy pomocnik. Na ciepłe słowa zasłużył także Nani, który co prawda nie zagrał wybitnie, lecz z całą pewnością zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż Young czy Valencia. Portugalczyk grał bardzo mądrze, nie wdawał się w niepotrzebne dryblingi i szukał lepiej ustawionych partnerów. Nani udowodnił, że zasługuje na miejsce w pierwszym składzie. Kolejnym zawodnikiem, który powinien wskoczyć do pierwszej "11" jest Jonny Evans. Irlandczyk, choć nie był bezbłędny, rozegrał bardzo dobre spotkanie. Evans dzielnie stawiał czoła groźnym napastnikom z Liverpoolu i wysłał jasny sygnał w kierunku Moyes'a, iż to on, a nie popełniających ostatnio sporo prostych błędów Rio Ferdinand, powinien tworzyć parę podstawowych stoperów, wraz ze serbską skałą - Vidiciem. 

Głównym bohaterem spotkania został Javier Hernandez, który w znany tylko sobie, ekwilibrystyczny sposób umieścił piłkę w siatce. Chicharito przez cały mecz wykazywał ogromną chęć do grania i tym bardziej szkoda, że David Moyes zdecydował się zdjąć meksykańskiego napastnika z boiska. Ciężko zrozumieć tę decyzję, tym bardziej, że Wayne Rooney, który ostatnio gra w każdym spotkaniu nie zachwycił w tym spotkaniu. 


Pomeczowe statystyki
Manchester United 1-0 Liverpool
18 Strzały 17
4 Strzały celne 3
47% Posiadanie piłki 53%


Pomeczowe ciekawostki
Kontakty z piłką – Nani (76)
Podania – Ryan Giggs (56)
Dokładność – Javier Hernandez, Michael Carrick, Danny Welbeck (100%)
Faule – Phil Jones, Ryan Giggs (3)
Strzały – Nani (6)
Kluczowe podania – Nani (4)

wtorek, 24 września 2013

Genialny ruch Wengera

Skąpy Wenger w końcu rzucił wielkie pieniądze na stół! Wydając 50 mln euro francuski szkoleniowiec zaszokował nie tylko swoich kibiców, ale także i cały świat. Podczas gdy sympatycy Kanonierów skakali z radości, fani i zawodnicy Realu Madryt nie kryli zdziwienia z powodu odejścia Özila. 

Mesut Özil to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy zawodnik na swojej pozycji. Niemiec był czołową postacią Królewskich, więc jego odejście z Madrytu było olbrzymim zaskoczeniem. Nikt normalny nie pozwoliłby odejść zawodnikowi, który ma najwięcej asysty w całej Europie, jednak mówimy tu o Realu Madryt - zespole wypchanym gwiazdami. Florentino Perez chciał nowych zabawek, więc je sobie kupił. Nie interesował go fakt, że w klubie ma równie dobrych, a nawet lepszych zawodników.

Özil trafił do Realu Madryt w 2010 roku. Już w swym pierwszym sezonie spisał się rewelacyjnie. We wszystkich rozgrywkach rozegrał 53 spotkania, w których zdobył 10 bramek i zaliczył 24 asysty. W następnych latach dorobek ofensywnego pomocnika prezentował się następująco:
* sezon 2011/2012 -> 52 spotkania, 7 bramek, 20 asyst
* sezon 2012/2013 -> 56 spotkań, 10 bramek, 20 asyst
Mesut w każdym z sezonów na Santiago Bernabeu był zawodnikiem z największa liczbą wypracowanych bramek. Mimo to klub z Madrytu zdecydował się na zakup kolejnych ofensywnych zawodników, co zmusiło reprezentanta Niemiec do opuszczenia słonecznej Hiszpanii.

Dziś Mesut Özil gra już w angielskiej Premier League i nie przestaje zachwycać. W pierwszych dwóch spotkaniach dla Arsenalu w lidze, niemiecki pomocnik wypracował aż 4 bramki! Arsene kazał bardzo długo czekać fanom Kanonierów, ale trzeba przyznać że sowicie im to wynagrodził. Czy w niedługim czasie francuski szkoleniowiec znów sięgnie głęboko do portfela? Ciężko stwierdzić, jednak pewne jest, że w chwili obecnej Arsenal ma bardzo mocną ofensywę. Gdyby nie słaba obrona - Kościelny i Mertesacker są co najwyżej solidnymi stoperami - to ekipa z Londynu mogłaby walczyć o zwycięstwo w Premier League.

Na koniec, coś na rozluźnienie ;)


poniedziałek, 23 września 2013

Ciężkie czasy angielskiego pomocnika

Jego pierwszy, niezwykle udany sezon rozbudził nadzieje kibiców Czerwonych Diabłów. Wielu zaczęło widzieć w nim zawodnika, który zmieni oblicze środkowej strefy. A jak jest dzisiaj? 


Niesamowicie irytuje mnie ciągłe krytykowanie Cleverley'a. Chłopak nie zasłużył sobie na takie traktowanie przez kibiców. W wielu przypadkach krytyka jest oderwana od rzeczywistości. Tom w swym pierwszym sezonie rozbudził nadzieję kibiców i teraz z tego powodu cierpi. Jego gra nie zasługuje na tak wiele słów krytyki, jednak większość kibiców po niezwykle udanym starcie, zaczęła widzieć w nim nowego Scholes'a i dziś, gdy Anglik nie gra już na tak wysokim poziomie, przy każdej możliwej okazji owi kibice wylewają swoje żale.

A tymczasem Cleverley to bardzo solidny zawodnik, na którego można liczyć. Trafił mu się w zeszłym roku gorszy okres, ale to normalne w karierze zawodnika. Wielu tak miało i wielu zdołało się podnieść, by następnie wskoczyć półkę wyżej. Na chwile obecną Tom prezentuje przyzwoity poziom.

Cleverley nie jest jak Scholes, nie widzimy w jego wykonaniu długich, wspaniałych crossów. Anglik swoją grę opiera na szybkich, krótkich piłkach i ciągłym ruchu. Podczas gdy United gra statycznie Tom nie ma jak rozwinąć skrzydeł. Jestem pewien, że gdyby na skrzydle biegali Nani i Zaha, a po środku Kagawa, Cleverley wyglądałby lepiej. Dlaczego? Bo to są zawodnicy, z którymi Anglik będzie mógł grać to co najbardziej lubi - szybkie, krótkie podania. Nie twierdzę, że w takiej sytuacji Cleverley byłby uznawany z jednego z najlepszych na swojej pozycji, sądzę jedynie, że United miałoby z niego zdecydowanie więcej pożytku.

Smutne jest to, że niektórzy tak źle traktują wychowanka swojego ukochanego klubu. Ciężko nie odnieść wrażenia, że Tom stał się przysłowiowym kozłem ofiarnym. Zamiłowanie fanów United do krytykowania środka pola i wygórowane oczekiwania kibiców zaprowadziły nas do obecnej sytuacji.